czwartek, 21 czerwca 2012

LIZAKI


Jakiś czas temu zobaczyłam na prywatnym straganie lizaki podobne do tych, którymi raczyłam się w dzieciństwie. Kupiłam je swojej 10-letniej wnuczce. Bardzo się ucieszyła, wiadomo - dzieci lubią lizaki.





Jedziemy samochodem, po chwili słyszę nieśmiały głosik:
- Babciu, nie obraź się, ale ja tych lizaków nie zjem.
Zdziwiona pytam:
- Dlaczego? Co się stało?
- Bo tam jest napisane, że one mogą zaszkodzić dzieciom.





Oczywiście dziecko ma rację. Tylko ja czegoś nie rozumiem - przecież lizaki produkowane są z myślą o dzieciach.
Czy umieszczenie na opakowaniu informacji o szkodliwości załatwia sprawę?

7 komentarzy:

  1. Napis genialny.Niczego nie załatwia, a denerwuje. Chodzi oczywiście o E-120 barwnik,itp. które mogą powodować zwiększoną pobudliwość nerwową u dzieci.
    Niektórzy wymieniają te barwniki w swoich wyrobach na naturalne.
    Przyznałabym Laur Knsumenta dla producenta lizaków.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zofijanno, ale weź przyznaj, kiedy nie wiadomo kto jest producentem - tego akurat zabrakło na naklejce.

    OdpowiedzUsuń
  3. To ciekawe jak trafił do sprzedaży?
    Dzisiaj wszystkiego można się spodziewać.
    Ręce opadają.
    Wnusia spostrzegawcza i rezolutna. Ucałowania dla Was obu.
    U nas 33 stoponie to nie dziwota, że nie zauważyłam.

    OdpowiedzUsuń
  4. mądra dziołcha!

    to dlatego narysowała sobie większą koronę niż mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja, każde E.. ileś tam, itp.. staram się omijać wielkim łukiem. Sytuacja nieco zabawna, ale też dająca do myślenia... gdzie my żyjemy..:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja Majutka kochana!!! Za każdym razem czyta etykiety :)

    OdpowiedzUsuń
  7. jeśli chodzi o lizaki bez dodatku szkodliwych syntetycznych barwników, konserwujących, przeciwutleniaczy itp. substancji zapraszam na e-slodycze.com

    OdpowiedzUsuń