wtorek, 22 lutego 2011

WIECZÓR W OPERZE







Toast z okazji wejścia mojej Mamuś w osiemdziesiąty rok życia wznieśliśmy NAPOJEM MIŁOSNYM Gaetano Donizettiego :)


‘Napój miłosny’ Gaetano Donizettiego pozostaje w cieniu innych oper i rzadko była/jest wystawiana na deskach teatrów, a szkoda, bo to lekka opera komediowa, ze śpiewną muzyką łatwo wpadającą w ucho, dzięki czemu staje się bardziej przyswajalna dla większego grona odbiorców. Potwierdzeniem niech będą zauważeni przeze mnie tego wieczoru małoletni widzowie.

Motywem przewodnim opery jest napój miłosny. Zakochany Nemorino, by zdobyć miłość Adiny adorowanej przez sierżanta Belcore, kupuje od przejezdnego hochsztaplera Dulcamary eliksir miłości, który tak naprawdę jest zwyczajnym mocnym winem. Niby oszustwo, ale sprawia, że miłość zostaje odwzajemniona i opera kończy się happy endem. To tak bardzo skrótowo o libretcie, bo trzeba wiedzieć, że to otrzymany spadek odegrał tu bodaj największą rolę.

Dialogiem pomiędzy bohaterami są arie wyśpiewywane sopranem i tenorem, nie brak też śpiewnych rozmów solistów z chórem, a wszystko utrzymane jest w lirycznym klimacie.
Głównym walorem opery jest oczywiście piękna muzyka i śpiew, nie odbierają jej wdzięku dekoracje i stroje, chociaż proste i dosyć skromne, ale co istotne, co ułatwia odbiór, to tłumaczenie na bieżąco treści śpiewów - spektakl wykonywany jest w pięknie brzmiącym języku włoskim, a polskie napisy wyświetlane są nad sceną za pomocą elektronicznego zapisu.