środa, 12 października 2011

CHÓR ALEKSANDROWA




10 października byłam na koncercie Chóru Aleksandrowa z Moskwy.
Nareszcie się udało!
Cieszę się bardzo, bo wybierałam się od paru lat i zawsze albo coś wypadło, albo przegapiłam termin. Tym razem nie odpuściłam. Co prawda, jak się zorientowałam, że Moskwiczanie znowu będą koncertowali we Wrocławiu, bilety były już tak przetrzebione, że nie miałam zbytniego wyboru. Zdecydowana nawet na miejsca stojące rezerwowałam co było. Trafiły się miejsca w bocznym sektorze i jak się okazało nie były najgorsze.

Sam występ to wielka muzyczna uczta. Orkiestra, chór, soliści, tancerze, piękne barwne rosyjskie stroje - wszystko w mistrzowskim wydaniu. Repertuar bardzo różnorodny: pieśni rosyjskie, włoskie i polskie, muzyka wzbogacona charakterystycznym dźwiękiem bałałajek, który uwielbiam i który porusza najczulsze struny mojej duszy. No i te tańce - majstersztyk w każdym calu. To co wyczyniali chłopcy ze swoim ciałem, to niemalże cyrkowe ewolucje. Pierwszy raz widziałam na żywo taneczne układy tak bogate w akrobatyczne elementy.
Jestem zachwycona i myślę, że długo nic nie pobije moich wrażeń, jakie wyniosłam z tego ponad dwugodzinnego spotkania z muzyczno-taneczną maestrią Rosji.