fot. Barbara Zielińska-Mordarska/RMF FM
12 listopada 2011, Hala Stulecia we Wrocławiu
"KNIAŹ IGOR" - Opera Aleksandra Borodina
Kierownictwo muzyczne: Ewa Michnik
Reżyseria: Laco Adamik
Na spektakl zjeżdżają ludzie z odległych zakątków kraju, nie wypadało więc nie być, mając taką możliwość pod nosem. Zachęcał również fakt ponownego kontaktu z pełną ekspresji muzyką rosyjską, którą bardzo lubię i do której mam ostatnio szczęście.
Aleksander Borodin tworzył tę operę 18 lat, a że działo się to w przerwach jego naukowej pracy w dziedzinie chemii - był profesorem zwyczajnym w Katedrze Chemii Akademii Medycznej w Petersburgu - nie zdołał jej ukończyć przed swoją nagłą śmiercią. Zajął się tym jego muzyczny przyjaciel Nikołaj Rimski-Korsakow, korzystając z pomocy młodego kompozytora Aleksandra Głazunowa.
Obejrzany "Kniaź Igor", to piękna muzyka w wykonaniu orkiestry, urzekające arie solistów, śpiewy ponad 100-osobowego chóru, barwne stroje na tle pięknej dekoracji, przemarsz przez scenę osiodłanych koni oraz niezapomniane tańce połowieckie. To właśnie ta część opery, której akcja działa się w obozie Połowców, zrobiła na mnie największe wrażenie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
i ja tam byłam miód i wino piłam
OdpowiedzUsuń:D
Kniaź Igor - poczytałam sobie dodatkowo o tej operze. Naprawdę ciekawe losy powstania tego dzieła, tak chyba można je określić... chociaż kariera światowa, ze względu na język, nie była taka, jak można było oczekiwać. Ciekawa jest też historia Połowców, aż żal, że za.. tydzień.. zapomnę pewnie wszystko. Dobrze jest mieszkać w dużym mieście, choćby ze względu na porządny teatr, czy filharmonię. Bywaj tam jak najczęściej.!
OdpowiedzUsuńWuszko, jesteś niezaprzeczalnym dowodem na to, że każda księżniczka, która ma wszędzie daleko, może opuścić swoją twierdzę i dotrzeć, gdzie tylko chce :D
OdpowiedzUsuńNatko, przy odrobinie chęci każda odległość jest dobra by dotrzeć do teatralnego celu. A z pamiętaniem, to się nie martw, nie jesteś sama, znam to z autopsji :))
no wiesz, czego się nie robi dla księcia ;D
OdpowiedzUsuńOjej! Pozazdrościć tylko takiej kulturalnej uczty! A swoją drogą to ciekawe, jak niektórzy ludzie jak np. Borodin potrafią być uzdolnieni w wielu dziedzinach i to aż tak odległych!
OdpowiedzUsuńMonique, takie brylanty wśród ludzi zdarzają się bardzo rzadko i tym bardziej obcowanie z ich dziełami to uczta w każdym calu. Muzyka była jedną z pasji Borodina i jak podają źródła, jako kompozytor, był niemal samoukiem.
OdpowiedzUsuń