przypomniała mi się moja komunia, a właściwie czas przed, a to z powodu dwóch incydentów, które w głowie dzieciaka miały rozmiar tragedii
1. sukienka nie była strojna i nie była kupiona, tylko uszyta i nie miała tiulu ani ozdób, w wszystkie dziewczynki miały, no to pochlipywałam jak tylko na tę sukienkę spojrzałam, o ile oczywiście nikt nie patrzył
2. rzeczą był wizerunek hostii, który dziewczęta miały od razu na swoich sukienkach, a ja, jako że miałam szytą, nie miałam. byłam bliska załamania i tej własnie chwili przyuważyła mnie mama
jako, ze o kupnie nowej sukienki nie było mowy, moja najkochańsza mama postanowiła wszystkimi dostępnymi sposobami ratować moje zdrowie i zycie i wyszukała gdzieś na wsi taki obrazeczek wyszywany srebrną nitką na tiulu.
udało się, mogłam jakoś przełknąć tę kieckę, jesli miałam już tę swoją hostię
i co?
no i przed samą komunią, nigdzie, ale to absolutnie nigdzie, nie mogliśmy znaleźć owego obrazeczka, żeby go przyszyć do kiecki. deszcz lał, łzy spływały mi po twarzy, a obrazka ni du du
zatem w strugach ulewy, z podkasaną niemal do pasa sukienką, z żalem w sercu i uczuciem sakramenckiej niepełności , powlokłam się do kościoła na swoją komunię
i do dziś nie jestem przekonana, czy ta komunia liczyła sie, czy nie ;) no bo jak bez srebrnej nici na piersi!?
Z tego wynika, Wuszko, że byłaś jedynym aniołkiem pośród tych obstrojonych dziewczynek 'komunistek' i mam nadzieję, że coś z tego zostało ;)) To teraz obserwuje się takie komunijne zwariowanie... i pycha rozgaszcza się zamiast skromności. Suknie, jak do ślubu, przyjęcia w restauracjach niczym wesela, nie wspominając o prezentach.
przypomniała mi się moja komunia, a właściwie czas przed, a to z powodu dwóch incydentów, które w głowie dzieciaka miały rozmiar tragedii
OdpowiedzUsuń1. sukienka nie była strojna i nie była kupiona, tylko uszyta i nie miała tiulu ani ozdób, w wszystkie dziewczynki miały, no to pochlipywałam jak tylko na tę sukienkę spojrzałam, o ile oczywiście nikt nie patrzył
2. rzeczą był wizerunek hostii, który dziewczęta miały od razu na swoich sukienkach, a ja, jako że miałam szytą, nie miałam. byłam bliska załamania i tej własnie chwili przyuważyła mnie mama
jako, ze o kupnie nowej sukienki nie było mowy, moja najkochańsza mama postanowiła wszystkimi dostępnymi sposobami ratować moje zdrowie i zycie i wyszukała gdzieś na wsi taki obrazeczek wyszywany srebrną nitką na tiulu.
udało się, mogłam jakoś przełknąć tę kieckę, jesli miałam już tę swoją hostię
i co?
no i przed samą komunią, nigdzie, ale to absolutnie nigdzie, nie mogliśmy znaleźć owego obrazeczka, żeby go przyszyć do kiecki. deszcz lał, łzy spływały mi po twarzy, a obrazka ni du du
zatem w strugach ulewy, z podkasaną niemal do pasa sukienką, z żalem w sercu i uczuciem sakramenckiej niepełności , powlokłam się do kościoła na swoją komunię
i do dziś nie jestem przekonana, czy ta komunia liczyła sie, czy nie ;)
no bo jak bez srebrnej nici na piersi!?
śliczny, a jak pięknie zapakowany:):):)
OdpowiedzUsuńcudnie!
OdpowiedzUsuńWow, na prawdę prawdziwe cuda.
OdpowiedzUsuńśliczna zawartość i opakowanie !
OdpowiedzUsuńZ tego wynika, Wuszko, że byłaś jedynym aniołkiem pośród tych obstrojonych dziewczynek 'komunistek' i mam nadzieję, że coś z tego zostało ;))
OdpowiedzUsuńTo teraz obserwuje się takie komunijne zwariowanie... i pycha rozgaszcza się zamiast skromności. Suknie, jak do ślubu, przyjęcia w restauracjach niczym wesela, nie wspominając o prezentach.
Jola_Zola, Kolorowa, KittyCat, KonKata - miło mi, dziękuję :)
... no tak, ten "wyrób" może przywołać wspomnienia. Bardzo ładnie to zrobiłaś..!
OdpowiedzUsuńmiło mi, że się podoba :))
OdpowiedzUsuń