
zdj. Viktar
na szczęście to nie koromysła wrzynają się w dziecięce ramiona
a woda z rozhuśtanych wiader oblewa bose stopy
to nie łowcy głów łomoczą do drzwi
by ustawić na baczność rozespaną rodzinę
kiedy pada słowo Sosenka
to las na wyciągnięcie ręki i rzeka zbyt szeroka by się nie bać
zapach grzybów w koszach i smak żurawiny
zmrożonej pierwszym liźnięciem listopada
to zapomniany pamiętnik na parapecie okna
kurz piaszczystej drogi skrzypienie nie domkniętej furtki
zdjęcie piękne
OdpowiedzUsuńwiersza 2 zwrotka bardziej mi się podoba choć pewnie dlatego,że jest pierwsza
KonKata, mi też się to zdjęcie podoba, dlatego jest obok wiersza, a wykonał je nieznany mi Viktar :)
OdpowiedzUsuńzdjęcie uspokaja jak się na nie patrzy, pewnie dlatego,że taki spokój z niego bije, słońce a jednocześnie chłodek lasu, tak jakby to czerwiec był....
OdpowiedzUsuńbiałoruska sosenka :))
OdpowiedzUsuńwidzę jednak wiosna swoim pstrym palcem jednak skutecznie wierci Ci dziurę w brzuchu, by pisać :))
wywrócę do wiersza, a spokojnie bo koniec łykentu miałam nazbyt zamęczony
w końcu ma to być moja najpiękniejsza wiosna, liczę na nią ;)))
OdpowiedzUsuńi dobry rok!
OdpowiedzUsuń:D
tak Wuszko, i dobry rok :))
OdpowiedzUsuńto piękna poezja tak jak Ty jesteś piękna
OdpowiedzUsuń:))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Anonima