Trzeba było serialu o ANNIE GERMAN, żeby w naszym kraju ożyła o niej pamięć, żeby znowu poleciały w eter mądre słowa jej piosenek. Obserwuje się wzmożony ruch w Internecie, kolorowe czasopisma prześcigają się w notkach i zdjęciach na temat Anny i jej rodziny, na światło dzienne wychodzi odkurzona książka o piosenkarce, w ruch wprawia się płyty z jej słowiczym głosem - rusza komercja. Wykorzystuje się dobry czas na zrobienie niemałych pieniędzy.
W sali koncertowej Radia Wrocław organizują wspomnienie o artystce – 1,5-godzinny spektakl słowno-muzyczny ‘Wędrująca Eurydyka Anna German’. Ceny biletów dużo wyższe od biletów na spektakle operowe.
W sali koncertowej Radia Wrocław organizują wspomnienie o artystce – 1,5-godzinny spektakl słowno-muzyczny ‘Wędrująca Eurydyka Anna German’. Ceny biletów dużo wyższe od biletów na spektakle operowe.
Z niecierpliwością czekam na niedzielny wieczór. Ciekawi mnie, jaką strawę duchową przygotowali, które spośród setki smaczków wyeksponują, na ile zachwyci mnie ostateczny smak serwowanych muzycznych specjałów.
Chyba jednak za dużo sobie obiecywałam. Już na samym początku pojawiło się moje rozdrażnienie spowodowane niewyraźnie dolatującymi słowami narratorki, która prowadziła program. Niewiele skorzystałam. Może to wina nagłośnienia, może nieodpowiednia akustyka sali, a może mój niezbyt dobry słuch i miejsce w jedenastym rzędzie od sceny, pozbawiły mnie słownej części spektaklu. Szkoda, bo lubię poezję, liczyłam też, że z czytanych wspomnień i listów Anny z podróży dowiem się o niej czegoś nowego.
Nadrobiła to nieco część muzyczna, z pięknym śpiewem Agnieszki Babicz. Były miedzy innymi Eurydyki tańczące, Człowieczy los, Malagenia, La mamma, Tango d'amore, Greckie wino, a także zaśpiewane po rosyjsku Gori, gori, Wychodzę sama na drogę… Piosenki zaśpiewane bardzo ładnie, zmysłowo, ale zabrakło tego dreszczyku, jaki potrafi przelecieć po plecach, gdy coś zachwyci mnie do głębi duszy. Zrobił to dopiero głos Anny German, który popłynął na zakończenie z pustej przestrzeni sceny.
ONA JEST PO PROSTU NIEZWYKLE ORYGINALNA, JEDYNA W SWOIM RODZAJU… I NIE DO PODROBIENIA.
Cudze chwalicie, swego nie znacie!!!!! U nas to cały czas funkcjonuje. Dopiero, jak inni zachwycają się "naszym", to zaczynamy się o to upominać......niestety. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDobrze prawisz, Krysko :)
Usuńpozdrawiam
Nie do podrobienia. Pamiętam niestety ten rok w którym rak przesadził o jej losie - to był 1982. Poznałam wtedy swojego męża.
OdpowiedzUsuńJej śmierć przeszła bez echa.
Odeszła za szybko- żal.
Byłam też na Jej koncercie w filharmonii, siedziałam w trzecim rzędzie. Faktycznie była wysoka, niczym żyrafa.
Wydaje mi się, że już lepiej kupić sobie płytkę z utworami, niż słuchać byle jakiego koncertu.
Uściski Danuś.
Tak, Zofijanno, odeszła za szybko. Potencjalnie mogłaby żyć jeszcze dzisiaj i cieszyć swoim śpiewem. Oryginału słucha się ze wzruszeniem.
UsuńPozdrówka :)
Co z naszym gołębiem ?
OdpowiedzUsuńPewnie siedzi na oknie i patrzy w wiadomym kierunku ;)
UsuńDla mnie, nie trzeba było serialu, żeby od czasu do czasu zajrzeć na youtube.. posłuchać sobie jej piosenek. Ale film widziałam, jakbym mogła opuścić choć cząstkę. Niech przypominają Anne G. należy się jej to. No widzisz, Wrocek znów górą.. ;)
OdpowiedzUsuńTak, Natuś, należy się Jej to bezdyskusyjnie.
UsuńA czy Wrocek górą? Chyba nie