a w atłasach i koronkach,
ze świętym obrazkiem w kieszeni,
spod niedomkniętych powiek,
liczył przybyłych na ostatnie spotkanie.
Ręce, niczym pergamin z zapisami życia,
teraz splecione, jak do modlitwy,
już niebawem będą ściskać ojca i brata,
obejmą matkę nakrywającą do stołu.
Cisza, zapach świec i igliwia,
i czyjś szept dochodzący z boku
- Bardzo ładnie wygląda.
no i jest bardzo fajnie. On jawi się teraz jak taki świadomy aktor z teatru życia. taki niemal, jakby grał Hamleta i Leara
OdpowiedzUsuńi jest to teatrum umierania - z jego rzeczywistym uczuciem uczestników i chłodną emocją zwykłych widzów.
jako uczestnikó rozumiem nie tylko "aktora", ale ych, którzy przeżywając uczestniczą.
I jest zmieszanie tego rzeczywiscie duchowego wymiaru z takim ironicznym oglądem pogrzebowym. Bardzo fajny ten wiersz, Biń. nie wiem, czy czasem nie najlepszy z Twoich dotychczasowych. albo na równi z tymi rozdziawionymi aniołami i perłą. ale tamten przede wszystkim z powodu obrazu jest swietny, a ten mi bardzo świetnie gra i z myślą i z emocjami, jakie zrobił i jak je wymieszał, nie wstrząsając
:))
moja kawiatura już decydowanie do wymiany :|
OdpowiedzUsuńniszczy mi palce podwójnie, bo uderzam w klawisz a literka się nie wybija :| dziadostwo :)
moze następnym razem będę pisać po prostu ołówkiem wprost na ekranie ;)
a zebyś mogła sobie odczytać, to pismem lstrzanym :)
dziękuję za ładny komentarz, i nie dlatego ładny, że chwalisz wiersz, ale że tak ładnie tłumaczysz jego treść :))
OdpowiedzUsuń