Działo się, działo, chociaż głucho było w blogowych wpisach. Jakoś ostatnio przybladła moja przyjaźń z komputerem, coś mnie rozleniwiło w pisaniu, nie znaczy to jednak, że nic nie robię. Może więcej się ruszam, więcej wyjeżdżam, coś rękodzielę. W efekcie mniej wolnych chwil marnotrawię.
Czas leci jak szalony, od ostatniego postu minęło trochę czasu, ale też wiele się wydarzyło:
1. Znowu udało się zakończyć sezon narciarski wiosennym wyjazdem w Alpy.
2. Nazbierałam trochę mniszkowego kwiecia i wśród zimowych zapasów znalazło się kilka słoiczków z aromatycznym syropem i kilka ze smacznym miodkiem.
3. Wyciągnęłam rower i po pracy zaliczam kolejne ścieżki rowerowe. Szczególnie upodobałam sobie te nad Odrą.
4. Przy okazji wycieczek rowerowych nazbierałam kwiatów bzu czarnego na syrop i na nalewkę. Syrop już w słoiczkach, a nalewka, na razie mętna, klaruje się w słoju i przegryza z procentami i z korzeniem arcydzięgla.
Teraz czekam na kwitnienie lipy. Już mam upatrzone drzewa, których nisko zwisające gałęzie ułatwią mi zbiory kwiatków na 'lipóweczkę'.
5. Dzieje się też w mojej domowej szwalni. Mam nareszcie wzór skrzata Pixie!!! :)
Nie mogę się nacieszyć towarzystwem tych wesołych stworków wychodzących spod mojej igły.
6. W międzyczasie nadarzyła się okazja wyjazdu nad morze. Chociaż to tylko kilka dni, chociaż nie do końca wypoczynkowych, ale udało się w pełni wykorzystać czas pobytu. Pogoda też dopisała :)
7. Małemu Jasiowi uszyłam komplecik pasiastych przytulaków.
8. No i wiele zaplanowałam :)
Ciesze się,ze wróciłaś, ale również ciesze się,ze tyle dobrego się u ciebie działo.
OdpowiedzUsuńWpraszam się na lipóweczkę....
Wszystkie stworki są śliczne- piękne wesołe tkaniny- takie do przytulania.....
Serdecznie Cię pozdrawiam Danusiu
U Ciebie oczywiście z dużej litery.
UsuńBuziaki
Zofijanko, a ja się cieszę, że zajrzałaś :)
UsuńZaproszenie nadal aktualne, więc ...
U Ciebie, jak widać, też mniej pisarsko i pewnikiem cała energia miesza się wśród roślin.
serdeczne pozdrowienia i dla Was :)
ho ho , sporo, tego, a o nalewce z kwiatów bzu nie słyszałam, a rośnie mi taki jeden na ogrodzie, jaka jest w smaku?
OdpowiedzUsuńta nalewka to 'ŁZY CHRABĄSZCZA', moja ulubiona :)
Usuńaromatyczna i lekko kwaskowa, bo robi się ją z dodatkiem cytryn
przepis znajdziesz w moich wcześniejszych postach w grupie 'NALEWKI', kwiaty jeszcze są, jeszcze nie wszystkie przekwitły
Działo się i ciągle dzieje się u Ciebie. Znów Alpy, odważna kobieta, serio.!!! mnie by zima odstraszyła. Nie dość, że góry, zimą, nie zapominasz o rowerze i słusznie... każdy jeździ gdzie może; mój rower też nie próżnuje... ale nalewek nie robię, to znak, że nie ma prawa nic mnie dopaść w chłodny czas.
OdpowiedzUsuńKilka dni nad morzem, jako urozmaicenie dobrze Wam kobietki zrobiło. Towarzystwo dobrze i pogoda Wam dopisała, ach... :)
Szwalnia, poza koniecznymi przerwami, coby igły od maszyny złapały nieco tchu, powracasz do swoich stworzeń, one chyba nocą szepcą, że chcą być wymyślone, uszyte i ubrane.. ;)
Pasiasty komplecik znakomity, Jaś już się śmieje.
Witam moją miłą Korespondentkę po długiej przerwie :)
UsuńKilkutygodniowe upały tak się dają we znaki, że żyje się nam, jak muchom w smole, a że dzisiaj nieco odpuściło, zabieram się za nadrabianie zaległości.