środa, 25 grudnia 2013

niedziela, 15 grudnia 2013

ROBOTA NIE ZAJĄC

Zanim zaprzęgną nas do przedświątecznego kieratu, uciekliśmy w Karkonosze cieszyć się życiem. No i co z tego, że pierniczki, że okna, że firanki, że sprzątanie, że nie wszystkie prezenty kupione. Na blogach już świątecznie, polukrowane pierniczki pysznią się tu i tam, kartki, ozdoby, gwiazdki, mikołaje... a my na ośnieżonych śliskich dróżkach, zadowoleni i przekonani, że ze wszystkim na pewno zdążymy. 
To był piękny aktywny weekend :) 

moje ulubione Schronisko Samotnia nad Małym Stawem

fragment grudniowego Małego Stawu 

na szlaku



dzieła Dziadka Mroza

 Wodospad Podgórnej w Przesiece

do Borowic przez las

w dole Borowice

Świątynia Wang w Karpaczu

sobota, 16 listopada 2013

CZAS ZACZYNAĆ



Obrazki już w passe-partout. Jeszcze tylko rameczki i świąteczny akcent gotowy.

sobota, 19 października 2013

JOANNA




...NA RAZIE NIE OD ANIOŁÓW

poniedziałek, 30 września 2013

poniedziałek, 23 września 2013

TYLKO WIATR

suche było nasze lato tego roku
takie trochę zawiedzione bez euforii

drzewa jeszcze nie jesienne
słały ścieżki liśćmi bez życia

wyliniała miejscami trawa
układała się w plamiaste dywany

rzeka jakby mniej energiczna
płynęła w sobie wiadomym kierunku

tylko wiatr niezmiennie unosił
porozrzucane słowa

piątek, 20 września 2013

wtorek, 17 września 2013

ENTRELAK II

    w  trakcie suszenia


włóczka kupiona w sklepie e-dziewiarka,
doradca - Kasia z blogu Bogaczka 

Ten rodzaj włóczki (MAGIC FINE) zdecydowanie bardziej nadaje się na chusty entrelakowe.
Kolory pięknie przechodzą jeden w drugi, wypełniając sobą kolejne kwadraty. Chusta równie miła w dotyku i nie mniej ciepła, ale trochę większa od poprzedniej (zużyłam 2,5 motka)  i pogodniejsza w barwach. Taka ZŁOTA POLSKA JESIEŃ :)

ENTRELAK I







fot. z blogu e-dziewiarka


fot. z blogu e-dziewiarka.pl

Oto moja pierwsza CHUSTA ENTRELAKOWA zrobiona zgodnie ze wskazówkami znalezionymi na blogu Kryski w opracowanym przez nią 3-częściowym kursiku. Mięciutka i miła w dotyku, lekka i ciepła, w sam raz na nadchodzące chłody. Wystarczyło na nią ok. 1,5 motka.
Chusta 'pionier' zawiera jeszcze niedociągnięcia, rodzaj włóczki raczej też nieumiejętnie dobrałam pod względem rozkładania się kolorów, ale już następna, po konsultacji z fachowcami, wydaje się być dużo ładniejsza. Pokażę ją w kolejnym poście.
Najbardziej się cieszę, że opanowałam tę z pozoru trudną technikę. Dziergało mi się z przyjemnością, a to rokuje pomyślnie na przyszłość. Na pewno powstaną kolejne.

czwartek, 5 września 2013

DWA KOLORY



Z KROKODYLEM ZA PAN BRAT


Z DZIEĆMI HIOBA



śpieszę donieść
że tym razem drzwi synagogi
stały otworem
nie hawdalowo
bez świec klezmerów
ale więcej niż pięcioramiennie
przede mną i za mną
w jarmułkach i bez
uciszały się serca
muzyką otwierającą niebo
skrzydłami białego bociana



poniedziałek, 29 lipca 2013

MAKOWA CZERWIEŃ





Zachciało mi się czerwonej chusty. Już od dłuższego czasu planowałam jej wydzierganie szydełkiem.
W sklepie internetowym zakupiłam włóczkę akrylową - wybór losowy, bez polecenia -  i w czasie urlopu, pomału, bez pośpiechu powstawał rządek po rządku. Jednak już w trakcie pracy wydawało mi się, że nie do końca trafiłam z rodzajem włóczki - ścieg karbuje się i lekko ściąga - ale skończyłam, dobrnęłam do końca i będę się nią owijała, jak tylko zrobi się chłodno.
Za jakiś czas kupię inną włóczkę, taką już bardziej sprawdzoną i nie koniecznie czerwoną, i spróbuję stworzyć coś na drutach. Zamarzyła mi się chusta pod nazwą ENTRELAC. Widziałam je na blogu u Kryski, robi też takie BogaczKa, i zachwyciłam się nimi od pierwszego wejrzenia.
Do zimy trochę czasu, jest więc szansa.

środa, 24 lipca 2013

LIPÓWECZKA WARMIŃSKA


Kwiat lipowy pochodzi z urlopowych wojaży. Zebrany na Warmii, zalany w słoju wódką ( i słój i wódka zakupione w wiejskim sklepie), przejechał w zakamarku samochodowego bagażnika, regularnie wstrząsany na setkach kilometrów polskich i litewskich dróg.
Według przepisu kwiatki zalane alkoholem miały stać 2 tygodnie. Moje stały nieco dłużej, ale myślę, że wyjdzie to nalewce na dobre. Już teraz pachnie wybornie lipą, kolor też ma bardzo ładny.
Dzisiaj zlana do butelek powędruje w ciemne miejsce, gdzie będzie dojrzewała i klarowała się. Na degustację trzeba będzie poczekać do zimy.

Nalewkę poleca się przy przeziębieniu, bezsenności i atakach chandry.




Przepis zaczerpnięty z książki o nalewkach:

5 garści kwiatów lipy (można więcej)
1 litr spirytusu
0,5 litra wody
(zamiast mieszanki użyłam wódkę)

zalać kwiatki na ok 2 tygodnie i odstawić w ciemne miejsce, 
wstrząsać co jakiś czas

po 2 tygodniach przefiltrowaną nalewkę połączyć z syropem  przygotowanym z 1 kg cukru i 0,5 litra wody i gorącą mieszankę przelać do butelek

odstawić w ciemne miejsce na kilka miesięcy

niedziela, 14 lipca 2013

poniedziałek, 27 maja 2013

SKRZYPEK NA DACHU





Nie mogłam odmówić sobie okazji do kolejnego spotkania z Tewjem, znanym mleczarzem z Anatewki. Ktoś mógłby pomyśleć: Ileż razy można oglądać jedno i  to samo? Ale co ja na to poradzę, że tak bardzo lubię jego humor, jego monologi z Bogiem, muzykę, piosenki i tańce żydowskie. Zobaczyłam kolejne wydanie Tewjego, jego rodzinę i mieszkańców żydowskiej Anatewki, usłyszałam pięknie wykonaną, moją ulubioną piosenkę 'To świt, to zmrok'.
Tym razem Opera Wrocławska przygotowała spektakl plenerowy, ze sceną ustawioną na dziedzińcu podwrocławskiego Zamku Topacz. Tak na marginesie - piękna okolica, gdzie warto wrócić na bliższe poznanie. Za widownię robiła zbudowana specjalnie na ten cel, metalowa konstrukcja z plastikowymi siedziskami. Pobożnym życzeniem byłaby ciepła gwiaździsta noc, niestety zapowiadało się mało ciekawie, bo prognozy pogody nie były optymistyczne. Spektakl trwa przecież kilka godzin (zaczął się po 21.00, a skończył dobrze po północy) i siedzenie pod chmurką, bez ruchu, do tego w towarzystwie wiatru, do przyjemnych nie należy. Żeby zimno nie przeszkadzało w odbiorze, ubraliśmy się na zimowo, i dodatkowo każdy miał swój koc. Zakutaliśmy się, jak kuracjusze podczas sjesty na tarasie nadmorskiego pensjonatu. Z przerażeniem patrzyłam na kobitki przybyłe w cienkich rajstopkach i w szpileczkach, ubrane w zwiewne szatki, jak do gmachu Opery. Pomyślano i o takich - były stoiska, na których sprzedawano  polarowe koce. Summa summarum było dobrze i na szczęście nie padał deszcz. Pan Bogusław Szynalski, jako Tewje, spisał się doskonale, chociaż i tak w moim sercu nikt nie ma tak ciepłego miejsca w tej roli, jak Pan Zdzisław Skorek (niestety zmarł w zeszłym roku, 21 sierpnia). Spektakl, jak zwykle, bardzo widowiskowy, nie mógł się nie podobać. 
Mój aparat jest zbyt kiepski, by oddać chociaż w części, co można było zobaczyć na scenie, dlatego odsyłam tutaj.

wtorek, 21 maja 2013

MIÓD Z MNISZKA


Załapałam się na prawie już ostatnie kwiatki mniszka.  Kiedy kwitły obficie, nie znalazłam okazji, żeby wybrać się za miasto, na sielskie łąki oddalone od dróg. Miałam robić wino wg przepisu Marii z Pogórza Przemyskiego, ale że kwiatków trochę mało, będzie mój pilotażowy miód wg przepisu Natalis z bloga Zdrowi na co dzień. Blog Natalis to skarbnica przepisów, myślę, że z nie jednego jeszcze skorzystam. Warto tam zajrzeć :)



Mój pierwszy mniszkowy wypust. Miodzio!!!

poniedziałek, 13 maja 2013

piątek, 10 maja 2013

ANIELKA





Anielka przed wyjściem z domu...

... i po I Komunii Św. z Martynką (fot. Aneta Kolenda)